niedziela, 23 maja 2010

Jogging

Dziś, po wielu latach przerwy, wróciłam (mam nadzieję na stałe) do biegania.
Nareszcie się udało. Buty, hmmm... profesjonalne do biegania, czekały na tę chwilę już od początku maja. Nie mogłam się doczekać, deszcz ciągle przeszkadzał, a w deszczu to żadna przyjemność.
A wiadomo, że to przede wszystkim dla przyjemności. Ale nie tylko.
Dla relaksu...
Dla rozładowania napięcia, negatywnych emocji...
Dla zgubienia kilku niechcianych fałdek nad bioderkami...
Dla lepszej kondycji... (żeby następnym razem zdążyć rano na busa...:-))))
Dla lepszego samopoczucia...
Po prostu, DLA SIEBIE.

Dziś księżyc oświetlał mi drogę. Wzdłuż drogi, na podmokłych łąkach, rechotały żaby. Grały świerszcze.
W powietrzu można już wyczuć zapach dojrzewającej trawy.
Cudowne chwile.

Czy jutro jest ktoś chętny?

4 komentarze:

  1. Muchas gracias por sus palabras de aliento. Voy a tratar de no se desanime :)

    oj, ja też bym chciała tak dla siebie coś zrobić ... basen, bieganie, coś, cokolwiek! Ale słomiany zapał, zawsze jest "coś ważniejszego", ech ...

    besos y abrazos :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdaleno, me alegro mucho, que puedo ablar en espanol un pocito...:-)
    Oj, prawda, zawsze jest "coś" ważniejszego, dlatego właśnie tym bardziej trzeba pomyśleć i o sobie. Ja się wreszcie na to zdobyłam...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja chce! ja.....ale tez mam slomiany zapal jak ellemo :))

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie dziś nawet kapuśniaczek nie ostudził i ołowiane nogi. Tylko dystans sobie nieco skróciłam...
    Dziewczyny, zachęcam, gwarantuję satysfakcję!

    OdpowiedzUsuń