środa, 19 maja 2010

Ciasteczka naleśnikowe i ciastolinowe

Dzisiaj zrobiliśmy sobie wolne: starsi chłopcy od przedszkola, ja - od pracy. Zwyczajnie bałam się przeprawiać na drugą stronę Wisły, nie mając pewności, że przez nią wrócę. Zwyciężyła potrzeba zapewnienia sobie i dzieciom bezpieczeństwa.
Po tym, jak wczoraj wróciliśmy do domu przemoknięci i zziębnięci, dziś nosa nie wychyliliśmy poza dom.
Nasz dom - w nim sucho, ciepło, bezpiecznie. Na szczęście.
Tego dziś, niestety, wielu nie może powiedzieć i doświadczyć.

W porze obiadowej rządziły dzisiaj naleśniki. Dla chłopców, bo główny obiadowy pomysł Mamy (zapiekanka ziemniaczana) został przez nich oprotestowany już na etapie planowania.
Hitem okazało się udawanie, że naleśniki to ciepłe ciasteczka.
Kamiś nawet wpadł na pomysł płacenia Mamie: na początku 3 zł za ciasteczko, a na końcu już tylko po 18 i 3 grosze... Okazuje się więc, że w miarę zaspokajania apetytu skłonność do hojnego zapłacenia za spożywany posiłek maleje...

A po "ciasteczkowym" obiedzie chłopcy zamienili się w kotki, w kocią mamę i w kocie dzieci. Jak zwykle dowodził Kamiś:
- Damiś, ty będziesz mamą kotkiem, dobrze? A ja będę takim malusim, malusim kotkiem.

Damiś:
- A ja chcę być dużo, dużo kotkiem, miauuu...

Potem było ciastolinowanie. Znowu były ciasteczka. Tym razem z ciastoliny.
I segregacja zabawek, które aż się o to prosiły już od wielu dni. Ale z tym w dużej mierze zmagała się Mama...






7 komentarzy:

  1. muszę się w taką ciastolinę zapatrzeć :)

    co do aparatu to ... poczekam do końca miesiąca i zobaczymy co się wymyśli :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciastolinę polecam, świetna sprawa dla dzieci. Wsiąkają na długie minuty... (dzieci oczywiście). A skoncentrować trójkę (wyciszoną!) w jednym miejscu i w jednym czasie to wielki sukces!

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieję że pogoda się poprawi i sytuacja u was się unormuje...
    masz w domu takie małe przedszkole :) No i zdolności organizacyjne w jednym palcu - dobry start na managera wielkiej korporacji ;-P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, zazdroszczę Ci tego bycia z dziećmi. Każdego dnia. Bardzo!
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniku, dziś już wróciliśmy do zwykłego rytmu. A w wielkiej korporacji ja, szara myszka, zgubiłabym się niechybnie...

    Delie, wprawdzie jestem z dziećmi każdego dnia, ale nie przez cały dzień. Też jestem mamą pracującą. Mam nadzieję, że Ciebie wielka woda ominie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zatem również podziwiam!:)

    OdpowiedzUsuń