We wtorek Kamiś i Damiś wyjechali z Tatusiem do Dziadków. Tatuś wrócił w środę, chłopcy zostali. Ten pobyt na pewno zostanie im w pamięci na długo, może nawet na całe życie. Niestety, nie za sprawą pięciu maleńkich piesków i jednego maleńkiego kotka... Choć te - bez wątpienia - dały Chłopcom wiele radości i rozbudziły w nich instynkty opiekuńcze.
Kamiś upatrzył sobie kotka, Damiś nie wypuszcza z rąk pieska. Mam tylko nadzieję, że te małe stworzonka z wylewnych oznak czułości : noszenia w koszyczkach wiklinowych, tulenia i pieszczenia są choć w połowie tak zadowolone jak moi Synkowie...
Kamiś upatrzył sobie kotka, Damiś nie wypuszcza z rąk pieska. Mam tylko nadzieję, że te małe stworzonka z wylewnych oznak czułości : noszenia w koszyczkach wiklinowych, tulenia i pieszczenia są choć w połowie tak zadowolone jak moi Synkowie...
A co chłopcy tak szczególnie zapamiętają?
Wielką wodę. Niestety. Wczoraj wieczorem nad moją rodzinną miejscowością było oberwanie chmury. Półtorej godziny później woda z pobliskiej rzeki wylała.
Takiej wody tam chyba jeszcze nigdy nie było. Nawet nie umiem sobie jej wyobrazić, choć wiem z opowiadań, jak szeroko się rozlała.
Takiej wody tam chyba jeszcze nigdy nie było. Nawet nie umiem sobie jej wyobrazić, choć wiem z opowiadań, jak szeroko się rozlała.
Kamiś ponoć bardzo dzielnie pomagał Babci przy wynoszeniu rzeczy, sam pytając, co może jeszcze pomóc wynieść na pierwsze piętro. I martwił się bardzo, jak do domku wróci...
Woda na szczęście nie weszła do domu moich Rodziców, zdążyli go w porę dobrze zabezpieczyć.
Kamiś i Damiś musieli jednak spędzić noc u Sąsiadów mieszkających na pobliskiej górce.
Ciężką mieli noc. W przeciwieństwie do mnie, ja o niczym nie wiedziałam.
Poniżej zdjęcia tej rzeki i znad tej rzeki.
no to przygodę mają chłopcy :)
OdpowiedzUsuńbyłam na spacerze! spiekłam mordkę :) Jagna padła. Mąż ma kaca więc też leniwy. A ja bym mogła wrócić! Ale sama? łe tam...
pozdrawiam
a psik
Straszną przygodę, nie przeżyłam takiej i przeżyć nie chcę... Wychodzić przez okno i brnąć przez podwórko zalane wodą... brr
OdpowiedzUsuńMoże słońce Cię wygrzeje i szybko katar przegoni??
Ja też się przeziębieniu nie poddaję.
Powódź mnie przeraża. Może dlatego że widziałam ją tak blisko. Oby woda szybko opadła! Tego życzę! I miłego weekendu!:)
OdpowiedzUsuńPieski i małe kotki-chłopcy musieli być zachwyceni!
Delie, woda opadła jeszcze tego samego wieczoru. Właśnie się zbieramy, żeby odebrać dzieci z pociągu. Przypuszczam, że opowieściom nie będzie końca...
OdpowiedzUsuń