...usłyszałam pierwszy okrzyk życia Marcelinka. Mój mały chuścioszek długo wtulał się w moje ciało. Najmilsze wspomnienia z tamtego okresu to właśnie chwile, gdy ten mały człowieczek nieporadnie wiercił się i przeciągał w chuście, a jego ostre paznokietki drapały mnie po skórze.
A dziś skończył dwa latka. W chuście wędruje już tylko czasami.
Dorasta z dnia na dzień do coraz większej samodzielności. Wspaniale naśladuje swych starszych braci, chcąc im dorównać kroku. Najchętniej robiły to co oni, w tym samym momencie tymi samymi rzeczami.
Beztroskiego, pełnego radości i miłości dzieciństwa, Marcysiu!
piątek, 17 września 2010
wtorek, 14 września 2010
Lubię...
Mamsan, ogromnie mi miło, że zaprosiłaś mnie do blogowej zabawy.
Lubię wiele rzeczy, więc wymienię te, o których najczęściej myślę i które są po prostu częścią mnie i mojej codzienności.
Lubię
... pomysłowość moich dzieci.
... patrzeć na ich wzajemne czułości. I uśmiechy na ich twarzy.
...zachwycać się pięknem okolicy, w której mieszkamy od 15 miesięcy.
...kolor zielony i wszystko, co jest w tym kolorze.
...zapach trawy skoszonej, ale szczególnie tej pierwszej, wiosennej.
...kwiaty, kwiaty, wszelakie.
...marzyć o moim ogrodzie, o tym, jak będzie wyglądał, gdzie i co w nim zaplanuję, jakie kwiaty i krzewy w nim posadzę. Koniecznie z dużym oczkiem wodnym.
...zachody i wschody słońca.
...chmury, grę światła, kolorów. Na chmury mogłabym patrzeć godzinami.
...i zawód, który wykonuję.
I oczywiście lubię to wszystko, i jeszcze więcej, utrwalać na zdjęciach, tak jak umiem, choć może bardziej nie umiem. Ale to lubię.
I mogłabym jeszcze długo wymieniać, ale wypada już skończyć:-)
Lubię wiele rzeczy, więc wymienię te, o których najczęściej myślę i które są po prostu częścią mnie i mojej codzienności.
Lubię
... pomysłowość moich dzieci.
... patrzeć na ich wzajemne czułości. I uśmiechy na ich twarzy.
...zachwycać się pięknem okolicy, w której mieszkamy od 15 miesięcy.
...kolor zielony i wszystko, co jest w tym kolorze.
...zapach trawy skoszonej, ale szczególnie tej pierwszej, wiosennej.
...kwiaty, kwiaty, wszelakie.
...marzyć o moim ogrodzie, o tym, jak będzie wyglądał, gdzie i co w nim zaplanuję, jakie kwiaty i krzewy w nim posadzę. Koniecznie z dużym oczkiem wodnym.
...zachody i wschody słońca.
...chmury, grę światła, kolorów. Na chmury mogłabym patrzeć godzinami.
...i zawód, który wykonuję.
I oczywiście lubię to wszystko, i jeszcze więcej, utrwalać na zdjęciach, tak jak umiem, choć może bardziej nie umiem. Ale to lubię.
I mogłabym jeszcze długo wymieniać, ale wypada już skończyć:-)
Dopisuję!
Zapomniałam przekazać pałeczkę z "Lubię" dalej. Ale już zapraszam:
Małgorzatę
Dag
Hanti.
piątek, 10 września 2010
Ból ręki
Właśnie usiadłam przy laptopie, żeby zaglądnąć na ulubione blogi, a tu Damiś z płaczem do mnie biegnie...
- Mamo, mamo, ale ta ręka mnie boli!
- Oj, a coś Ci się stało? Dlaczego Cię boli?
- Bo ta ręka mnie tak boli... od gadania!:-)
I tym na szczęście optymistycznym akcentem zaczynamy weekend:-)!
- Mamo, mamo, ale ta ręka mnie boli!
- Oj, a coś Ci się stało? Dlaczego Cię boli?
- Bo ta ręka mnie tak boli... od gadania!:-)
I tym na szczęście optymistycznym akcentem zaczynamy weekend:-)!
piątek, 3 września 2010
Pierwszy szkolny dzwonek...
W życiu sześcioletniego Kamisia. Rok wcześniej. Przyjęty z radością i entuzjazmem. Większym niż się spodziewałam, o wiele większym. Zaprowadzam i odbieram dziecko wręcz przeszczęśliwe z tego faktu, że chodzi do szkoły. I bardzo dumne, że ono już takie duże. Choć duże nie jest.
110 centymetrów wzrostu niesie plecak 40-centymetrowy. Plecak wymarzony, dokładnie taki jaki chciał - z ZygZakiem McQueenem. Plecak kilkadziesiąt razy na godzinę odsuwany i zasuwany, piórnik - także. W nocy obowiązkowo pełnią wartę przy łóżku właściciela. A dzisiaj ogromny wyrzut usłyszałam, gdy odruchowo zabrałam plecak z samochodu:
- Ale Mamo, Ty bierzesz parasolkę. Ja plecak! To przecież jest mój plecak!
Jestem z niego dumna. Ogromnie, ogromnie. Tym bardziej że poszedł do klasy siedmiolatków i jest jednym z dwójki sześciolatków. Gdy wczoraj weszłam na świetlicę, zobaczyłam go rozmawiającego z dużo starszym chłopcem. Wspólnie coś rysowali, jakby się znali od miesięcy.
I oby tak pozytywnie już zostało...
Żegnajcie zatem, półroczne moje wątpliwości i wyrzuty sumienia, że Synka się do szkoły rok wcześniej posłało, że dzieciństwo skróciło!
Pozostaje mi jeszcze zaakceptować fakt, że sobie jeden rok życia dodałam, i dojrzeć do bycia Mamą pierwszoklasisty. No, ale mogę się od Synka uczyć...
110 centymetrów wzrostu niesie plecak 40-centymetrowy. Plecak wymarzony, dokładnie taki jaki chciał - z ZygZakiem McQueenem. Plecak kilkadziesiąt razy na godzinę odsuwany i zasuwany, piórnik - także. W nocy obowiązkowo pełnią wartę przy łóżku właściciela. A dzisiaj ogromny wyrzut usłyszałam, gdy odruchowo zabrałam plecak z samochodu:
- Ale Mamo, Ty bierzesz parasolkę. Ja plecak! To przecież jest mój plecak!
Jestem z niego dumna. Ogromnie, ogromnie. Tym bardziej że poszedł do klasy siedmiolatków i jest jednym z dwójki sześciolatków. Gdy wczoraj weszłam na świetlicę, zobaczyłam go rozmawiającego z dużo starszym chłopcem. Wspólnie coś rysowali, jakby się znali od miesięcy.
I oby tak pozytywnie już zostało...
Żegnajcie zatem, półroczne moje wątpliwości i wyrzuty sumienia, że Synka się do szkoły rok wcześniej posłało, że dzieciństwo skróciło!
Pozostaje mi jeszcze zaakceptować fakt, że sobie jeden rok życia dodałam, i dojrzeć do bycia Mamą pierwszoklasisty. No, ale mogę się od Synka uczyć...
Subskrybuj:
Posty (Atom)