W życiu sześcioletniego Kamisia. Rok wcześniej. Przyjęty z radością i entuzjazmem. Większym niż się spodziewałam, o wiele większym. Zaprowadzam i odbieram dziecko wręcz przeszczęśliwe z tego faktu, że chodzi do szkoły. I bardzo dumne, że ono już takie duże. Choć duże nie jest.
110 centymetrów wzrostu niesie plecak 40-centymetrowy. Plecak wymarzony, dokładnie taki jaki chciał - z ZygZakiem McQueenem. Plecak kilkadziesiąt razy na godzinę odsuwany i zasuwany, piórnik - także. W nocy obowiązkowo pełnią wartę przy łóżku właściciela. A dzisiaj ogromny wyrzut usłyszałam, gdy odruchowo zabrałam plecak z samochodu:
- Ale Mamo, Ty bierzesz parasolkę. Ja plecak! To przecież jest mój plecak!
Jestem z niego dumna. Ogromnie, ogromnie. Tym bardziej że poszedł do klasy siedmiolatków i jest jednym z dwójki sześciolatków. Gdy wczoraj weszłam na świetlicę, zobaczyłam go rozmawiającego z dużo starszym chłopcem. Wspólnie coś rysowali, jakby się znali od miesięcy.
I oby tak pozytywnie już zostało...
Żegnajcie zatem, półroczne moje wątpliwości i wyrzuty sumienia, że Synka się do szkoły rok wcześniej posłało, że dzieciństwo skróciło!
Pozostaje mi jeszcze zaakceptować fakt, że sobie jeden rok życia dodałam, i dojrzeć do bycia Mamą pierwszoklasisty. No, ale mogę się od Synka uczyć...
piątek, 3 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak fajnie i jaka ulga, że się dokonało słusznego wyboru, że dziecko zadowolone.
OdpowiedzUsuńGratulacje i powodzenia dla Kamisia!:)
Dziękuję Delie, trafnie podsumowałaś: ulga. I pozytywne zaskoczenie. Właściwie to mogłam się tego spodziewać po tej szkole:-) I dodam jeszcze, że szkoła jest pod tym samym dachem, co firma, w której pracuję.
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy, szczegoly u mnie... :-) Pozdrawiam. M
OdpowiedzUsuńTo miło, gdy dziecko lubi chodzić do szkoły.
OdpowiedzUsuńA ten dodatkowy rok jeszcze się Kamisiowi przyda :)
Brawo dla Kamisia :-) Cieszę się, że wszystko poszło dobrze i aby tak trwało :-)
OdpowiedzUsuńU mnie do szkoły jeszcze daleko, ale za to planuję dla mojego 2-latka żłobek od października i też po częsci udzielają mi się podobne emocje, szczególnie że tych dużo w świecie blogowych mamusiek :-o
Mamsan, zaproszenie przyjmuję, dziękuję!
OdpowiedzUsuńMałgorzato, polubił, choć z tym lubieniem może być jeszcze różnie...
Dag, początek rzeczywiście niesamowicie pozytywny, choć wyczuwam już zbliżający się kryzys (w kwestii zadań domowych..)
Ze żłobkiem niestety mieliśmy negatywne doświadczenie. Próbowaliśmy z ośmiomiesięcznym Kamisiem i bardzo szybko stwierdziliśmy - nigdy więcej. I choć ciężko, udało się nam nie dać do żłobka naszych dzieci.
Życzę Ci o wiele lepszych doświadczeń. Może Twój Synek jest już na tyle duży, że będzie bardzo zadowolony? Powodzenia!
Może nie będzie tak źle z tymi zadaniami domowymi - choć widziałam niedawno zeszyt siotrzenicy, która też zaczęła szkołę, to jest trochę tych literek do pisania :-o A i ze skupieniem u takiego dziecka bywa różnie. No ale byle do przodu :-)
OdpowiedzUsuńA my zaczęliśmy żłobek jednak wcześniej - dziś był drugi dzień - został sam na 2,5 godzinki, niestety płakał za mamą :-( Ale to podobno normalne. Jestem dobrej myśli, a jak będzie dalej zobaczymy.
Synek, ktory poszedł do żłobka ma 2 latka, planowalam też wysłać młodszego 9-miesięcznego - ale zrezygnowałam, gdy zobaczyłam takie malutkie dzieci w jego wieku w żłobku, serce się ściska :-(
Chciaż znam mamy, których dzieci chodziły do żłobka od niemowlaka i żyją i mają się dobrze :-)
A tak na marginesie to przydałby się conajmniej rok macierzyńskiego :-))