piątek, 26 marca 2010

Makijaż

Mam małego naśladowcę.
Wyjaśnię od razu: Mamie wychodzi to lepiej.
Ale mały Synek dopiero się uczy:-)
Spodobało mu się to. Z zadowoleniem oglądał w lustrze efekt swojego wysiłku.
A nie spodobało mu się bardzo pozbawienie go materiałów do dalszego upiększania.





poniedziałek, 15 marca 2010

Uparte

I zima, i choroby nie chcą nas opuścić.
Niestety.

Spragnieni muskających ciepłem promieni słońca,
aksamitnie delikatnej trawy pod stopami,
sycącej oczy ożywiającą zielenią
wiosennego powiewu,
widoku coraz weselej latających ptaków,
wyswobodzenia z zimowych ubrań
- czekamy. Czekamy. Czekamy.

Tymczasem:
odmierzanie kolejnych dawek lekarstw,
nerwowe przykładanie dłoni do czoła,
kolejne wizyty u pediatry.

Przeczekać i zimę, i choroby.
Przetrwać.
Ech, po prostu przetrwać.

czwartek, 4 marca 2010

Marcelino

...pięknie się nam rozwija. Ostatnio często mnie zaskakuje. Kilka dni temu, gdy powiedziałam do starszych, że czas na kolację, Marcyś wyjął trzy (!) kolorowe talerzyki. Jeden podał Kamisiowi, drugi dał Damisiowi, a z  trzecim przyszedł do mnie po jedzonko dla siebie:-). 
W sobotę zaś wziął z półki kilka książek, udał się do łazienki, usiadł na nocniku i zabrał się za przeglądanie książeczek. I był bardzo z siebie zadowolony. Teraz, gdy go pytam, czy chce mu się siku, najpierw biegnie po książki, a potem do łazienki:-)  Ćwiczymy zatem "na sucho". Póki co, podoba mu się.
Marcelinek zafascynował się też wreszcie książeczkami.
Teraz 2/3 dnia spędza na ich przeglądaniu. Co chwilkę przybiega do mnie, cały szcześliwy i dumny z siebie, mówiąc: "kici", bo znalazł w kolejnej książeczce kolejnego kotka.
Okazuje się, że mamy wiele książeczek, w których są koty, kotki, koteczki, kocięta... Naprawdę dużo tych kotów. Dlatego, że nasi mali chłopcy uwielbiają kotki [Damiś np. twierdzi, że ma na imię Kotek i tak każe się nam do siebie zwracać].
Najbardziej jednak mnie rozczula, gdy przeprasza swoich braciszków (ma czasami za co, oj ma). Przeprasza chętnie, tuląc się do nich, długo, aż oni już mają tego dość i od niego uciekają:-))
Przeprasza tak chętnie, że robi to nawet wtedy, gdy to on jest poszkodowany:-)
Jak dzisiaj, Damiś go ugryzł, a Marcyś podszedł i go przytulił:-) Słodycz sama...
I mówi już "Mama". Póki co tylko wtedy, gdy mu źle, gdy się przewróci, uderzy, gdy chce na rączki, przytulić się, gdy czegoś chce.
Póki co jest to zawsze płaczliwe "Ma-ma". Płaczliwe, ale jest:-)
Cudowne. Niepowtarzalne.









środa, 3 marca 2010

Argumenty

Kamiś to świetny obserwator. Wie doskonale, kiedy i jak wykorzystać sytuację, żeby zyskać jak najwięcej. Jego argumenty są czasami nie do podważenia; nas, dorosłych, rozkłada nimi na łopatki:-)

Do Babci, gdy chory nie mógł uczestniczyć w przedszkolnym balu karnawałowym:
- Babciu, oni tam tak fajnie się bawią [z odpowiednim akcentem na oni i fajnie], ...to może dasz nam coś słodkiego? ...I włączysz nam bajkę? [Babcia słodkościami obdarzyła i bajkę włączyła...]

Do Mamy wzdychającej, że wreszcie musi się zabrać za odkurzanie:
- To Mamo, zróbmy tak: włączysz nam bajeczkę i bedziesz mogła sobie spokojnie odkrzyć [Mama bajki nie włączyła...]

W tym temacie ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi.