Wrócił Kamiś. I wrócił Damiś. Nie po dwóch, a po trzech tygodniach pobytu u Dziadków.
Już stęsknieni, oj stęsknieni.
Wraz z nimi powrócił do domu gwar, odgłosy ich wspólnych zabaw, szczegółowy przegląd zabawek (a czasami także walka o nie, to także, a jakże).
Znowu wsłuchuję się w ich dziecięcy świat, wyrażany w jedyny i niepowtarzalny - jak dla mnie - sposób.
Znowu się delektuję, zapisuję w pamięci, odtwarzam na okrągło - słowa, zdania, dialogi wraz z całym ich kontekstem.
Wieczorem pierwszego dnia po powrocie.
Damiś:
- Mamo, masz coś dobrego dla mnie?
- Tak, mnóstwo całusków. Jeden całusek (cmok w policzek), drugi całusek (cmok), trzeci całusek (cmok)... dziesiąty całusek (cmok)...
- Mamo, ale tak nie można!
- Jak nie można?
- Przecież Polacy tak nie całują!
Kamiś:
- Mamo, pod tą kołderką jest mi za gorąco. Moje nogi się duszą!
Pierwszego poranka po powrocie.
Drzemiąc rano i będąc zgoła w innym jeszcze świecie, nie reagowałam na popłakiwanie Marcysia, który koniecznie chciał się dostać jak najbliżej mnie i oczekiwał, że Mama zwróci na niego uwagę. W końcu Kamiś, wrażliwe dziecko, powiedział:
- Damiś, teraz nie mogę się z Tobą bawić, muszę się zająć malutkim Marcysiem.
I zaczął go przytulać.
Na co Damiś:
- To ja się zajmę moją Mamusią.
I wturlał się do mnie na łóżko, i zaczął mnie przytulać.
I jak tu się gniewać na łobuzka, że tylko do niego musiałam wstawać w nocy pięć razy?
A wszelkie zmęczenie i niedospanie po ciągłych pobudkach i wędrówkach mających miejsce tej nocy jakoś od razu straciło swoją siłę i przewagę nad moim rozleniwionym ciałem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cała ekipa w komplecie - wypoczeta i gotowa na nowe psoty ;) a mama szczęśliwa.... :)
OdpowiedzUsuńdzieci ... jak już są, to bez nich świata nie widzimy :)
OdpowiedzUsuńbuziam
Urocze. Zwłaszcza ten pierwszy ranek po powrocie.
OdpowiedzUsuńMasz super synów!
Tak, tak, macie rację, wszystkie bez wyjątku:-)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Wam życzę!
Można mieć wielki dom z dużą ilością pokoi i łóżek, a i tak wszyscy się tłoczą na kiku metrach kwadratowych.
OdpowiedzUsuńAle to miło się poprzytulać!
Małgorzato, haha, trafiłaś w sedno! Przez 2,5 roku mieszkaliśmy w kawalerce 20 m, najpierw z dwójką dzieci, potem z trójką. Było baaardzo przytulnie;-) Szczególnie po rozłożeniu materacy do spania. To chyba dlatego chłopcom brakuje tych przytulasów nocnych.
OdpowiedzUsuń