środa, 2 listopada 2011

listopadowa róża

Z wczorajszego spaceru. Na dobry początek miesiąca. Oby był lepszy niż poprzedni...
A przede wszystkim dla tych, którzy dziś świętują. Urodziny.
Zam takie trzy osoby. Ze mną włącznie:-)
Trzy osoby mające w dacie urodzin ten sam dzień, miesiąc i rok.
Jedną z nich jest moja kuzynka:-)

Lubię ten dzień.
Mimo wzrastającej liczby lat.
Mimo zadumy nad przemijaniem.
Ale przecież każde urodziny to czas, kiedy właśnie o takim przemijaniu myślimy.
To chwila refleksji.
Podsumowań.
I planów.
Coraz liczniejszych.
I bliższych sercu.
Odkrytych na nowo.
Na szczęście.
Dobrze, że są.
Choć wciąż czekają na zrealizowanie...




Na koniec niestety smutna wiadomość. Nasza Śnieżynka przepadła jak kamfora. Nie ma jej od piątkowego wieczora. I chyba przestaliśmy wierzyć, że się znajdzie, że bieluchna puchata kulka wyskoczy znienacka zza rogu domu...
W sobotę wieczorem emocje sięgnęły szczytu. Kamiś się popłakał. I ja się popłakałam razem z nim.
I chyba już trochę lepiej. Choć nadal smutno i żal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz