Ten tydzień jest ciężki pod względem mnogości różnych wydarzeń, a co za tym idzie moich zmagań, żeby ogarnąć wszystko logistycznie-czasowo.
Poniedziałek - świętowanie Dnia Babci w przedszkolu u Damisia przed południem (upiec ciasto), o 17.00 w szkole u Kamisia (przygotować strój na przedstawienie), bal karnawałowy (przygotować strój karnawałowy). Wyjazd z domu - 6.44, powrót - 19.45. Ufff...
Wtorek - łapiemy oddech. Choć nie wszyscy, bo Marcelino odreagowuje brak Mamy z dnia poprzedniego i jako mały Człowieczek zbuntowany przeciwko takiemu stanu rzeczy - tęże Mamę solidnie wykańcza.
Środa- też miał być dzień spokojny, ale w drodze do miasta Kamiś narzeka na ból zęba. Nagły, mocy. Szybka decyzja - jedziemy do dentysty. Ale odbijamy się od drzwi. Więc dentysta późnym południem. Na szczęście Tatuś Kamilka wkracza z pomocą.
Dziś - bal karnawałowy w przedszkolu Damisia (przygotować strój, w który Damiś i tak zapewne nie zechce się przebrać), o 17.00 wizyta u lekarza z Kamilkiem (z Damisiem na dokładkę), 18.00 - spotkanie z rodzicami w szkole Kamilka. Wyjazd z domu 6.38. Powrót - ?? Przetrwać, przeżyć...
Piątek - w planach tylko i wyłącznie rozpoczęcie spokojnego (choć zapracowanego) weekendu.
A po weekendzie - FERIE!!!
A w temacie dentysty: Damiś też koniecznie chciał jechać do dentysty (jako nie-pacjent oczywiście, bo jako pacjent - absolutnie nie), więc pojechał. Pomyślałam, że wizyta wpłynie wychowawczo-edukacyjnie, tym bardziej że ostatnio Damiś się buntuje przy myciu zębów:
- Damiś, ale twoje ząbki zjedzą bakterie.
- To dobrze, bo ja chcę, żeby bakterie zjadły moje ząbki...
Damiś w gabinecie, obserując działania dentystki nad rozdziawioną szczęką Kamilka:
- Ale ja już nigdy nie będę gryzł ząbkami. A lizaczki będę tylko lizał!
Przed wieczorną toaletą mówię do Damisia nadal układająego klocki Lego: "Damiś, chodź myć ząbki", choć wiem, że trzeba będzie powtórzyć polecenie jeszcze kilka razy. Bo zwykle: "Mamo, ale ja teraz układam klocki"; Mamo, teraz nie mogę, ja muszę skończyć ten samolot". "Mamo, za chwilę".
Damiś wstaje i wybiega z salonu. Pewno po kolejne klocki, myślę. Odwracam się. Damiś w łazience.
- Mamo, mamo, ja już mam pastę!
Wizyta, jak widać, owocna. Oby długoterminowo.
PS. Dziękuję Wam za e-maile z pytaniami, co u nas i ponaglające o nowy wpis!:-) Poprawiam się i mobilizuję:-))
czwartek, 27 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jak dobrze że mimo zabiegania znów się pojawiłaś! :) Niezwykła z ciebie mama...ale nawet super mamie należy się odpoczynek :) Dlatego trzymam kciuki za spokojne i pełne relaksu ferie!
OdpowiedzUsuńUścsiki!
Dzieję się u Was dzieje :-) Na szczęście do ferii już parę chwil, parę godzin... Wypoczynek Ci się należy droga Mamo :-)))
OdpowiedzUsuńA Damiś coś mi się wydaje przekonał sie do szczoteczki i pasty na stałe :-)
Pozdrawaim i dobranoc :-)
Ja tez się zastanawiałam co u Was:) Oj, ale się dzieje:)
OdpowiedzUsuńA na zmagania z myciem zębów polecam odcinek o jamie ustnej;) z serii "Było sobie życie". Powienien być też na youtube.
OdpowiedzUsuńNa mnie też działa:)
Anik, też się cieszę, bo brakowało mi Was:-)
OdpowiedzUsuńRelaks? Zapomniane słowo w moim słowniku, nie mówiąc o codziennosći.
Ale mam nadzieję, że podczas ferii będzie lżej.
Dag, dzieje się, tu wpis bez wielu szczegółów:-)
Damiś chętnie czyści zęby, ale czasami ma humorki:-)
Delie, o, nie pomyślałam, że na youtube też może być "Było sobie życie". Właśnie się do tej serii przymierzałam.
O jamie ustnej jeszcze nie znalazłam, ale poszperam.
To już mam pomysł na wieczorną bajkę. Oby wygrała ze świnką Peppą:-)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Miłego i pogodnego weekendu!
Dobrze, ze juz jestes...! Z pierwszym synem pamietam, ze mialam wiecej klopotow z myciem zebow niz z drugim. Na razie myja, chca myc i aby tak dalej... :-)
OdpowiedzUsuńWspanialych ferii Wam zycze i duzo odpoczynku...! Pozdrawiam cieplutko. M