środa, 20 stycznia 2010

Posłuszny...

Wróciliśmy ze spaceru. Kamiś, w butach zaśnieżonych i spodniach zmoczonych od śniegu, wparował do domu, nie zatrzymując się w przedpokoju. Na mój krzyk: "Ściagnij buty i mokre spodnie!" od razu usiadł. Tak posłusznie i od razu, że aż się zdziwiłam.
Moje zdziwienie jednak od razu minęło, gdy usłyszałam:
- Mamo, nie krzycz. Twój krzyk mnie przewrócił!
Coś nam ten pięciolatek robi się zbyt mądralińsko-przemądrzały...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz