środa, 27 stycznia 2010

Ferie

Kamiś i Damiś wyjechali na ferie do dziadków. Długo czekali na ten wyjazd, szczególnie nie mogli się doczekać podróży pociągiem. Nie zraził ich dwudziestostopniowy mróz, a propozycja odwiezienia samochodem spotkała się z ich zdecydowanym sprzeciwem. Wiadomo, mali chłopcy uwielbiają kolejki. I byli bardzo zawiedzeni, gdy po 2h jazdy musieli wysiadać.
Dwa moje małe Rogaliczki szaleją u dziadków już piąty dzień. W założeniu był wyjazd tygodniowy, ale wczoraj na pytanie, kiedy wracają, Kamiś odpowiedział: "Nie powiem". Ot, co. Jakie głupie pytanie mama zadała... Babcia zaś twierdzi, że dzieci wrócą, gdy zakwitną stokrotki. Hmm, ciekawe, ile rzeczywiście chłopcy wytrzymają.
Nam zaś na pocieszenie został Marcyś, tulidełko najmłodsze. No więc tulimy, nosimy, pieścimy, zabawiamy.
I chociaż Marcelino w hałasowaniu czy w rozrzucaniu zabawek nie dorównuje nieobecnym braciszkom, to ja nadal dwoję się i troję nawet, żeby zdążyć złapać w locie ściągane przez niego rzeczy albo jego samego, gdy z miną przekorną wspina się na krzesła, stół czy parapet. Nietrudno się domyślić, że taki mały Odkrywca każde ściągnięcie z wysokości traktuje jak kolejne wyzwanie, by znowu się wspinać...
Tylko dlaczego mój zapał do ratowania go bynajmniej nie wzrasta wraz z jego pasją wdrapywania się...?

1 komentarz:

  1. Korzystajcie z FERII, tulcie się i przytulajcie i szalejcie, a co tam:)

    OdpowiedzUsuń