piątek, 20 lipca 2012

Wakacyjny poligon i powiedzonka



Chłopcy trzej od trzech tygodni skrzętnie zagospodarowują czas Dziadków i wujka J. Nie tylko podobno zresztą czas... Twórczo gospodarzą też wszelkim sprzętem, jaki wpada im w ręce. A że stodoła kryje wiele różnych narzędzi rolniczych, koszy, kobiałek, skrzynek czy siano - o zwierzętach nie zapominając - wyobraźnia i ręce chłopców ciężko pracują! Nie ma to tamto, wakacje na wsi to przecież nie sielanka. 
Przez telefon zasięgam informacji i wieści dochodzą mnie niepokojące:
- Mamo, mamo, wujek zrobił nam armatę i prowadziliśmy wojnę, i zwyciężyliśmy wroga!
- Mamo, a z wujkiem robimy katapultę.
- I strzelbę mi wujek zrobił!

***
Marcyś gra w piłkę nożną z wujkiem J. Potyka się i przewraca. Wujek J. woła:
Musisz uważać! Przewróciłeś się.
Dzielny trzyipółlatek odpowiada:
To nic, na wojnie też są ofiary.
Ofiarą okazał się jednak wujek, któremu z wrażenia szczęka opadła...

***
Damiś narysował ptaka, z wielkim zaangażowaniem go wyciął, skleił skrzydła tak, aby się ruszały. Dumny był bardzo ze swego dzieła. Nagle wujka J. uderza fala przeraźliwego krzyku i płaczu Damisia. A naprzeciw niego biegnie rozradowany Marcyś:
- Wujku J! Wujku J, żołnierze pokonały smoka!

Klimaty wojenne w tym roku panują jak nic.
Już za kilkanaście godzin udam się na ten poligon, białą flagę oznajmiającą pokojowe zamiary chyba wezmę...
Lepiej nie ryzykować bycia uznanym za wroga.
Ach, tęsknię za łobuziakami!
Tą tęsknotą wiedziona, odkryłam w postach roboczych ich nieopublikowane dotąd słowne perełki.
Niektóre bardzo zaległe. Trochę się tego nazbierało.

Kamiś
Wychodzimy od przyjaciół, żegnamy się, padają zwyczajowe w takiej sytuacji zwroty. Kamiś wprowadza szczyptę nowości w
- Niech pokój będzie między wami!
***
Najstarszemu sugeruję, żeby zmobilizował się do przeczytania książki, szkolnej lektury:
- Eee, mamo, to taki nudny tytuł.
- Nudny?? To może ty napiszesz książkę o bardziej wciągającym tytule?
- Jeśli będzie trzeba - choć niechętnie - to oczywiście napiszę!


Damiś
- Mamo, a połaskoczesz mnie na maksa? Włączysz turbo-łaskotki?
***
Damiś zalewa się łzami, usiłując osiągnąć upragniony cel: oglądanie bajki. Bo wszystko inne "i tak mi się będzie nudzić", "bo ja to wiem na pewno".
- Damisiu, jak przestaniesz płakać, to zaproponuję Ci zabawę.
- Nic z tego. Niestety płaczę - łkając, mamrocze Damiś.
I płacze dalej.
***
- Mama, ale ty bajkoczesz!
- Co robię?
- Nooo, tak za dużo gadasz!
***
- Mamo, no wstań!
- Zaraz, zaraz, tylko trochę dojdę do siebie.
- Wolałbym, żebyś wstała teraz, a nie jak dojdziesz.
I kilka chwil później.
Damiś znika pod kołdrą, a potem wystawia główkę i zaspaną mamę czule wita:
Miło cię widzieć, mój kwiatuszku!

Marcyś
Dumna ze świeżo odebranego dokumentu prawa jazdy, od razu korzystam z nabytych praw. Po pierwszym moim samodzielnym wyjeździe najmłodszy, stojąc przy oknie i obserwując mój powrót, wita mnie z uśmiechem:
- Mamo, nie zepsułaś auta?
***
Złapałam rozrabiającego Marysia i mówię mu:
- Marcysiu, wpadłeś w sidła smoczycy!
- Akurat! - Drwiącym głosem odrzekła moja ofiara.
***
- To co, zabieramy się za pieczenie pierników! - Oznajmiam chłopcom.
- No, nareszcie nie będę głodny! - Wzdycha z ulgą najmłodszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz