czwartek, 19 maja 2011

łacina i ślub

Przechodzę z Kamilkiem obok przystanku autobusowego.
Na ławeczce siedzi starszy pan z wąsem, na pierwszy rzut oka, bardzo elegancki, w garniturze.
Ale słowa, które wypowiada, tej szykowności zaprzeczają. To ognista łacina. Siarczysta.
Przyśpieszam kroku, mając nadzieję, że dziecko tych wulgaryzmów jednak nie usłyszy.
I wtedy Kamiś stwierdza:
- Mamo, ten pan to chyba nie mówi po polsku, prawda?

I przypomniała mi się jeszcze jedna zaległa, ale godna zapamiętania wypowiedź Kamilka.

- Damiś, czy wiesz, jak się robi ślub?
- ?? - Damiś.
- No całuj, moja damo! - wyjaśnia Kamiś.
- ?? - Damiś i ja.