Kilka dni spędzone z dziećmi minęły bardzo miło i szybko.
Przemiłe chwile powitania z urwiskami...
Cała trójka usiłowała opowiedzieć od razu i równocześnie wszystkie wrażenia z dwóch tygodni...
Tym razem - chyba po raz pierwszy - Damiś przegadał Kamisia, który musiał umilknąć na chwilę, nie miał bowiem szans przy ilości wypowiadanych słów przez młodszego braciszka...
A gdy słuchałam tych opowieści, Marcyś siedzący na moich kolanach rączką głaskał moją twarz, jakby chciał się upewnić, czy aby on nie śni, a ja jestem prawdziwa...:-) I przez pierwsze dwa dni musiałam być prawie jego cieniem.
W tych dniach słońca nam nie brakowało, dzieci wpadały w wir mokrej zabawy.
Z utęsknieniem czekały na chwile, kiedy mogły się pryskać wodą z węża. Nawet baseniki nie dawały takiej frajdy, jak możliwość spryskania braci mgiełką...
Mamo, mamo przebiegłem przez tęczę! - krzyczy zachwycony Kamiś swoim odkrywczym dokonaniem.
Już wiemy, gdzie jest tęcza:-)
W przerwach między wodnymi zabawami chłopcy udawali się na niebezpieczne wyprawy.
W poszukiwaniu tygrysów karłowatych. Wujek J. bowiem twierdzi, że mieszkają w tych okolicach.
Idę ziabić tygrysia... - rzecze Marcyś, ciągnąc za sobą swoją wielgachną łopatę do piasku:-)
Nie udało nam się spotkać oko w oko z dzikimi zwierzętami, znaleźliśmy za to ślady.
To z pewnością są ślady łap tygrysów karłowatych!
Chociaż Damiś nieusatysfakcjonowany, że na własne oczy nie zobaczył tygrysa, i tak pewnego razu miał do mnie poważne pretensje:
Mamo, ale myśmy się umawiali, że idziemy szukać tygrysy karłowate i malinki, a ty znalazłaś tylko maliny, ja nie chciałem tylko malin...
Wspaniałe wrażenia - powzruszałam się i pozachwycałam! Zdjęcia - przepiękne!
OdpowiedzUsuńMadziu, dziękuję! Wzruszeń było wiele, szczególnie przy powitaniu po dwóch tygodniach niewidzenia się!
OdpowiedzUsuńZachwyciłam się....:) Lubię twoje opowieści o chłopcach :)
OdpowiedzUsuńA mi brakło czasu....na wszystko...to chyba najbardziej męczący urlop jaki miałam i mało mnie w Krakowie :( Chyba znów nam się nie uda...
Anik, dzięki!
OdpowiedzUsuńSzkoda, wielka szkoda!:(
Ja w przeciwieństwie do Ciebie lipiec mam sielankowy! Tyle czasu nagle!
Chętnie bym się z Tobą podzieliła tym nadmiarem.
Mieliscie bardzo fajnie wspolnie spedzony czas...! a taka tecze czesto podziwialam jak podlewalam nowo posadzona trawe, piekna byla ale zdjecia niestety ani razu nie zrobilam... :-) M
OdpowiedzUsuń