poniedziałek, 29 listopada 2010

Śnieg



Zima się rozgościła na dobre. Śnieżne zdjęcia zrobiłam wczoraj po południu, jeszcze przed kolejnym śnieżnym oddechem zimy.
A dziś nie było łatwo dotrzeć do pracy. Dróżka spod domu nieodśnieżona, samochodem nie było szans wyjechać, więc z Kamisiem wybrałam się na przystanek busa. Bus nie dojechał. Zatrzymalismy samochód, z napędem na cztery koła, jak się potem okazało, i chyba tylko dzięki temu ruszyliśmy jednak do przodu i tak szybko dojechaliśmy do Krakowa.



A w samym mieście ciężko, oj ciężko. Jechaliśmy tylko czterema tramwajami:-), bo jeden utknął na nieodśnieżonym skrzyżowaniu. I spóźniliśmy się tylko 45 minut:-) Sukces, bo dojechaliśmy. Za nami około 30 km w 2 godz. i 15 minut.
A wszytko to dlatego, że dziś Kamiś ma święto swej szkoły i z tej okazji idą do kina na film 3D. Pierwszy w jego życiu. Tak bardzo czekał na ten dzień. Nie mogłam go nie dowieść. Nie mogłam go zawieść.
Bo widząc jego smutek, gdy uświadomił sobie problem z dojazdem, przypomniał mi się mój smutek i ból, jaki przeżywałam, gdy w dzieciństwie rodzice nie pozwalali mi pojechać na klasowe wycieczki, bo nie mieli na nie pieniędzy.  








piątek, 26 listopada 2010

Skrzypacze i aktualności muzyczne

Po powrocie do domu Kamiś i Damiś zapałali chęcią do konstruktywnego działania.
Mamo, mamo, zróbmy jakiś instrument.
Dlaczego by nie.
Pudło po butach, nożyczki.
Efekt: dwa wspaniałe instrumenty muzyczne - skrzypce.


Mamo, wiesz, ale Tatuś to się dopiero zdziwi, jak zobaczy, jakie skrzypce sam zaprojektowałem(:-)!).

Tatuś co prawda się nie zdziwił (Niedobry Tatuś!, jak mówi Kamiś), chociaż pochwalił. Ale doskonała zabawa trwała cały wieczór.

Pozostałe aktualności muzyczne:
Kamiś:
śpiewa pięknie, choć niezbyt często, uwielbia przede wszystkim śpiewać kolędy z Tatusiem, i oczywiście każda pora roku jest na to odpowiednia. I bardzo, ale to bardzo zaskoczył mnie ostatnio znajomością kanonów z Taize. A śpiewa je cudownie. Sama bym tak chciała...



Damiś:
podśpiewuje często, wszędzie i podczas różnych czynności. I tak jak niektórzy mężczyźni mają w zwyczaju, także w łazience, załatwiając potrzeby fizjologiczne:-) W takich sytuacjach zresztą u Damisia powstają najbardziej twórcze interpretacje znanych mu utworów. Do tej pory hitem były słowa piosenki Arki Noego "Święty, święty uśmiechnięty". Jeśli ktoś nie zna, oryginał brzmi tak:

Taki duży, taki mały może świętym być
Taki gruby, taki chudy może świętym być
Taki ja i taki ty może świętym być
Taki ja i taki ty może świętym być


A podczas kąpieli moje dzieci śpiewają tak:
Taki duży, taki goły może świętym być.
A nie tak dawno Damiś, załatwiając łazienkową potrzebę, wprowadził kolejną innowację do tej piosenki:

Taki głupi, taki mądry może świętym być:-)

Jak to dobrze, że każdy ma szansę:-)





Marcyś:
gdy tylko słyszy śpiew braciszka/braciszków lub piosenkę z CD, w mig wtóruje śpiewającym. A gdy Kamiś słucha piosenek po angielsku, Marcyś absolutnie nie odpuszcza i również śpiewa, a jakże, po angielsku. Przy czym należy zaznaczyć, że jest to język zdecydowanie obcy, bardzo obcy...
Ale jak na kogoś, kto jeszcze po polsku nie umie mówić, idzie mu świetnie:-)
I taneczny jest najbardziej z całej trójki.
Gdy któregoś niedzielnego wieczora Tatuś chłopców zaczął grać na flecie, Marcelino złapał za rączki Damisia i zaczęli się razem kręcić w kółeczko:-)

niedziela, 14 listopada 2010

Lato na bis


Mamy za sobą czterodniowy pobyt w domowym szpitaliku.
Pacjenci - właściwie wszyscy po trochu. Jutro nadal zostajemy w domu. Ja już jednak pracując.

A pogoda dziś była obłędna. Wyrwałam się na spacer, a wracałam już tylko w bluzce. A i tak było mi gorąco. I tylko kolorów w przyrodzie brak. Zrobiło się szaro, buro, ciemnobrązowo.









poniedziałek, 8 listopada 2010

Magnesowcy

Magnesowcy to chłopcy, którzy z literek-magnesów niekoniecznie układają słowa.




Namagnesowane literki w rękach magnesowców ożywają i zamieniają się w ludziki, a właściwie w "gości".
I doskonale spełniają rolę klocków. Można z nich na lodówce budować przeróżne rzeczy, a przy tym rozbudowywać odpowiednią fabułę do układanych figur i kształtów.










Magnesowcy bowiem mają zmysł przestrzenny godny zawodowych architektów czy inżynierów. Wobec tego jeden tylko szczegół nie pasował mi w tej przyciągającej się układance:

- Hej, Damiś, popatrz, ten gość spada z balkonu. Baaach, poleciał!

Namagnesowana literka leci w dół.





I moje założenia i ambicje edukacyjne w zderzeniu z fantazją magnesowców również nisko upadły. Ale cóż, wiedzę zdobywa się w różny sposób, a upadki już nieraz były przyczyną genialnych odkryć.



Trzeba tylko poczekać na odpowiedni moment. I odpowiedni "rekwizyt".
Póki co głowię się nad świątecznymi prezentami dla moich urwisków.

sobota, 6 listopada 2010

Guzik z pętelką

W minionym tygodniu miało miejsce odkrywanie na nowo dawno nieużywanych zabawek.
Jak np. w czwartek Kamisia i Damisia nagle i niespodziewanie pochłonęła zabawa w wyszywanie-przeplatanie.
Kamisiowi poszło całkiem sprawnie i poprawnie. Damisiowi może mniej poprawnie, ale jego zaangażowanie i skupienie było podziwu godne. Kamiś w jego wieku nie miał tyle cierpliwości do takich manualnych robótek.












Jak widać, każda pozycja jest dobra:



I efekt końcowy:



Wygląda na to, że przyszycie guzika jest dziecinnie proste:-)
Wobec tego dlaczego czasami rozpiąć guzików się "po prostu nie da"?
Dwa wnioski na przyszłość - pierwsze: "nie da się" muszę mocno zweryfikować.
Drugie: te zdjęcia należycie zarchiwizować. Kiedyś pokażę je przyszłym ich żonom.