niedziela, 31 stycznia 2010

Świętowanie

Świętowaliśmy urodzinki Damisia. Z tej okazji odwiedzili nas Rodzice Chrzestni Damisia, nasi przyjaciele: Gosia i Sławek ze swoją Rodzinką. Było i dużo radości (z prezentów najbardziej, oczywiście) i trochę okazywanej zazdrości (o prezenty, rzecz jasna). Nawet Marcyś łypał zazdrosnym okiem na nowości smochodzikowe i nieustatnnie próbował je zdobyć. Atmosferę zazdoości rozładowała na szczeście wspólna zabaw chłopaków z Jasiem i Grzesiem.
Przy okazji dziękujemy Babci za pyszny trzypiętrowy (!) torcik! Czy na czwarte urodzinki Damisia możemy liczyć na czteropiętrowy, a na szóste urodzinki Kamisa - na szeciopiętrowy?

sobota, 30 stycznia 2010

Urodzinki Damisia

Dziś Damiś, mój słodki łobuziak, kończy trzy latka.
Szczęśliwego dzieciństwa, Syneczku!!!!!!!
Baardzo Cię kochamy!!!!!
Na zdjęciu Damiś pięciomiesięczny.

czwartek, 28 stycznia 2010

Hojność

Z rozmowy telefoniczej Tatusia z Kamilkiem:
- Tatusiu, musisz po nas przyjechać tirem, bo ja mam tak dużo rzeczy do zabrania od babci...
- Ale ja przecież nie mam tira.
- To możesz kupić.
- Kamilku, nie mam tylu pieniążków...
- To ja ci pozwalam zabrać całą moją skarbonkę.

środa, 27 stycznia 2010

Ferie

Kamiś i Damiś wyjechali na ferie do dziadków. Długo czekali na ten wyjazd, szczególnie nie mogli się doczekać podróży pociągiem. Nie zraził ich dwudziestostopniowy mróz, a propozycja odwiezienia samochodem spotkała się z ich zdecydowanym sprzeciwem. Wiadomo, mali chłopcy uwielbiają kolejki. I byli bardzo zawiedzeni, gdy po 2h jazdy musieli wysiadać.
Dwa moje małe Rogaliczki szaleją u dziadków już piąty dzień. W założeniu był wyjazd tygodniowy, ale wczoraj na pytanie, kiedy wracają, Kamiś odpowiedział: "Nie powiem". Ot, co. Jakie głupie pytanie mama zadała... Babcia zaś twierdzi, że dzieci wrócą, gdy zakwitną stokrotki. Hmm, ciekawe, ile rzeczywiście chłopcy wytrzymają.
Nam zaś na pocieszenie został Marcyś, tulidełko najmłodsze. No więc tulimy, nosimy, pieścimy, zabawiamy.
I chociaż Marcelino w hałasowaniu czy w rozrzucaniu zabawek nie dorównuje nieobecnym braciszkom, to ja nadal dwoję się i troję nawet, żeby zdążyć złapać w locie ściągane przez niego rzeczy albo jego samego, gdy z miną przekorną wspina się na krzesła, stół czy parapet. Nietrudno się domyślić, że taki mały Odkrywca każde ściągnięcie z wysokości traktuje jak kolejne wyzwanie, by znowu się wspinać...
Tylko dlaczego mój zapał do ratowania go bynajmniej nie wzrasta wraz z jego pasją wdrapywania się...?

środa, 20 stycznia 2010

Posłuszny...

Wróciliśmy ze spaceru. Kamiś, w butach zaśnieżonych i spodniach zmoczonych od śniegu, wparował do domu, nie zatrzymując się w przedpokoju. Na mój krzyk: "Ściagnij buty i mokre spodnie!" od razu usiadł. Tak posłusznie i od razu, że aż się zdziwiłam.
Moje zdziwienie jednak od razu minęło, gdy usłyszałam:
- Mamo, nie krzycz. Twój krzyk mnie przewrócił!
Coś nam ten pięciolatek robi się zbyt mądralińsko-przemądrzały...

wtorek, 19 stycznia 2010

Wiadomość

Od jakiegoś czasu Tatuś zapowiada swoim dzieciom, iż przed wykończeniem piętra naszego domku i dziecięcego pokoiku, przeprowadzi egzamin z zachowania przez nie czystości. Nie muszę pisać, z czego wynikają te zapowiedzi. Wczoraj po kolejnej mowie Tatusia na temat zachowania porządku, Kamiś w trakcie wieczornego czyszczenia ząbków nagle radośnie oświadczył Tatusiowi:
- Ale ja mam dla ciebie pocieszającą wiadomość: wszędzie będzie o wiele czyściej niż w naszym pokoiku.